MYŚLI DO EWANGELII NIEDZIELNEJ z dnia 02.07.2017r. (Mt 10, 37 - 42)
37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
40 Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. 41 Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. 42 Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody»
BÓG ZAWSZE PIERWSZY...
„Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”.
Słowa dzisiejszej Ewangelii mogą zaskakiwać szczególnie tych, którzy od dawna żyją w przekonaniu, że miłość do tych, którzy dali nam życie ma być miłością pierwszą i najważniejszą i w jakimś sensie właśnie ta miłość, wyniesiona z domu, winna być miarą każdej innej miłości. Często mówi się, że kto nie umie kochać swoich rodziców, nie będzie kochał współmałżonka, a także innych ludzi.
Dom rodzinny jest niewątpliwie szkołą miłości, a brak doświadczania tej miłości, stanowi bardzo poważne zranienie w sercu człowieka. Jednak rozsądni rodzice nie będą zazdrościć miłości ich dzieci do Pana Boga, ale przeciwnie, będą radowali się zdrową religijnością. Autentyczna religijność zawsze stawia Pana Boga na pierwszym miejscu, dzięki któremu rodzi się w sercu bogate człowieczeństwo. Zdrowo patrzący rodzice są świadomi tego, że dzieci, którym przekazali życie nie są ich wyłączną własności i nie uzurpują sobie egoistyczne prawo do nich, lecz oddają dar otrzymany od Boga na służbę Stwórcy i ludziom.
Kulminacyjnym momentem w życiu człowieka jest chrzest święty, dzięki któremu dokonuje się jakby nowe narodzenie. Chrzest, o czym pięknie napisał św. Paweł w dzisiejszym liście do Rzymian, jest „obumieraniem w nas” starego człowieka i jednocześnie rodzeniem się do nowego życia. Ten naturalnie narodzony człowiek, dzięki łasce chrztu świętego staje się nowym stworzeniem, którego Panem jest Jezus. To właśnie Jemu zawdzięczam wszystko i On ma prawo do mojego życia i do miłości. Od tej chwili miłość do Pana Boga, będąca na samym szczycie, staje się miarą i punktem odniesienia każdej ludzkiej miłości. Pan Jezus nie tylko uczy nas takiej hierarchii miłości, ale sam taką stosował w swoim ludzkim życiu. Gdy powiedziano Mu, że Jego Matka i bracia czekają na Niego i chcą się z Nim spotkać, On zwraca uwagę na tych, którzy słuchają Słowa Bożego i Nim żyją.
Stawianie miłości do Pana Boga na pierwszym miejscu dowodzi dojrzałości w wierze. Nie dziwi nas postawa wielu świętych, którzy wbrew rodzicom, wybierali służbę Bogu. Tak było w wypadku św. Stanisława Kostki, św. Edyty Stein i wielu innych. Podobne historie miało wielu powołanych do kapłaństwa czy życia zakonnego, którzy wyżej postawili wolę Pana Boga aniżeli rodziców. Ludziom niewierzącym jest trudno zrozumieć taką postawę. Oto przykład. Pewna niewierząca kobieta pisze: „Dziś mija rok od kiedy widziałam ją po raz ostatni...... Nadal leczę się na depresję po jej stracie - tak STRACIE!!! Już nigdy jej nie zobaczę , bo poszła do zakonu z którego może wyjść raz w życiu - na pogrzeb ojca lub na pogrzeb matki... Dlaczego los mnie tak pokarał? Nie mam nic przeciwko religii, choć z mężem jesteśmy ateistami. Miałyśmy wspaniałe relacje, kochałyśmy się bardzo a teraz? Nie chce mi się żyć”...
W życiu każdego z nas Pan Bóg powinien być pierwszy i najważniejszy. xhdz